O Syndromie DDA ogólnie, uwzględniając perspektywę systemową w psychoterapii

Syndrom DDA uznajemy za tzw. worek pojęciowy (an umbrella term), zakładający możliwość wystąpienia mnogości reakcji na długoletnią traumę związaną z alkoholizmem któregoś z rodziców lub członków rodziny, lub wiedzę danej osoby o takiej dysfunkcji (już wiedza o dysfunkcji lub traumie wpływa na psychikę jednostki).

Zespół reakcji na traumę w tej nazwie dotyczy utrwalonych wzorców zachowań w wieku dorosłym, utrwalonych od dzieciństwa, a więc sprawdzonych i paradoksalnie skutecznych, bo umożliwiających przetrwanie i zaadaptowanie się do sytuacji związanej z wystąpieniem choroby alkoholowej oraz innych zespołów zachowań typowych dla tego typu choroby, któregoś z rodziców lub kogoś z bliskich. 

Powyższe reakcje mogą zamienić się w nawyki, czyli przekonania zdrowe lub patologiczne, zaburzenia osobowości (czyli utrwalone nawyki i sposoby radzenia sobie w sytuacji wystawienia na traumę, traktowane jako mechanizmy obronne związane z danym zaburzeniem osobowości) czy zaburzenia nastroju (pojawiają się z powodu braku wystąpienia reparacji, przez co umysł, a zatem i hormony oraz emocje muszą wytrzymać w traumie bez możliwości wyjścia z sytuacji zagrożenia. To też może być przyczyna dla powstawania PTSD). Mogą też wystąpić ciężkie zaburzenia psychiczne, reakcje skrajne jak autodestrukcja czy destrukcja (uzależnienia, patologiczne odreagowanie napięć, wandalizm). Wszystko zależy od poziomu patologii i deficytów związanych z wystąpieniem w rodzinie tego rodzaju traumy jak alkoholizm.

Dysfunkcję rodzica polegającą na uzależnieniu od alkoholu traktujemy jako wystawianie innych członków systemu na długoletnią trwałą traumę prowadzącą do kryzysów tego systemu rodzinnego, a także systemu społecznego, czy kryzysów na tle osobowościowym i zdrowotnym u innych członków rodziny.

Zatem roboczo traktujemy tutaj Syndrom DDA jako możliwe reakcje na ten rodzaj traumy (jeszcze raz traumy związanej z alkoholizmem w rodzinie). Pamiętajmy, że nie potwierdzono występowania tzw. osobowości DDA. Osobiście uważam, że to po prostu diagnoza rodzaju przeżytej traumy a dalej mamy już rozwój osobowości po traumie (czyli zespołu strategii radzenia sobie w sytuacjach długotrwałego zagrożenia — o tym więcej będzie można znaleźć w opisie mojej metody IPSK). Teraz jednak zapraszam dalej do zagłębienia się w próbie uchwycenia tej problematyki traumy, używając głównie perspektywy systemowej w terapii.

Wiele osób słyszało o tym syndromie z powodu częstości jego występowania. Można by z przykrością stwierdzić żartem, że to taka nasza narodowa przypadłość. Nie do końca tak jest, nie są to jednak odosobnione przypadki. Natomiast silne w Polsce pewnego rodzaju tabu rodzinne, że o pewnych rzeczach się nie mówi głośno, zwłaszcza jeśli dotyczy rodziny („co to za ptak co własne gniazdo kala”), sprawia, że osoby dotknięte tym syndromem czują się odizolowane, a przecież problem choroby alkoholowej jest w Polsce dość częsty.

Stwierdziłabym, że o samym syndromie DDA możemy mówić do pewnego pokolenia. Potem należałoby raczej przyjąć roboczo, że pojawiają się nowe diagnozy jak DD Rodziców i Bliskich generujących nowe traumy (hazard, narkotyki, prostytucja, pornografia).

Dla osób z DDA typowe jest przeżycie izolacji, wstydu za patologicznego rodzica oraz brak wzorców. Oznacza to, że taka osoba odczuwa, że jest z tzw. rodziny nienormalnej, czyli nie ma szacunku społecznego, który w okresie socjalizacji jest najważniejszy dla dziecka czy nastolatka, tym bardziej dla młodego dorosłego. W takiej rodzinie dochodzi do wielu utrat: utraty wzorców, utraty miłości, zaufania, wystąpienia urazu w zakresie bliskości, to też okazja dla lekcji wytrzymywania pogardy i złości. U dziecka pojawia się rozpacz, której nikt nie rozpoznaje.

Co to wymusza? Bardzo szybkie osiągnięcie jakiejś formy dojrzałości oraz pozostawanie w dylemacie jak szybko muszę dorosnąć i odejść z domu albo czy w ogóle mogę odejść z domu. 

Dlatego można tu też mówić o Syndromie DD z Domu Pełnego Pozorów. Poziom dysfunkcji zależy od głębokości choroby alkoholowej. Poza tym istnieją różne twarze alkoholizmu, różne formy przemocy, w tym seksualnej, inaczej też reaguje się na alkoholizm matki, innych generacji a inaczej na alkoholizm ojca czy wujka.

Prawda jest taka, że lepiej, aby w ogóle nie było uzależnień w rodzinie. Dzieci potrzebują lekcji siły, dla nich słabość rodzica jest tylko lekcją pogardy wobec słabości, a to ma daleko idące konsekwencje. Takie dziecko, nawet jeśli szybko nauczy się jakiegoś fachu, usamodzielni się, będzie przeżywało, że w czymś jest nienormalne, słabsze, godne pogardy, niedomagające. Forma słabości i lęku przed słabością może mu towarzyszyć do końca życia. Jeśli dojdzie do tego jeszcze niestabilność finansowa rodziny, lęk o utratę rodzica, dziecko nie ma jak wykształcić silnej Persony (o Personie w innym blogu, będzie się często pojawiała w moich opisach. Nie jest to „fałszywe self”! To odszczepiona część osobowości, która pojawia się w sytuacji zagrożenia. Im trudniej tym bardziej skrajna. Często zbudowana na przykładzie wzorców przemocowych, też z telewizji, filmów, czy książek albo opowieści. Nie mylimy z Ego. To forma obrony ego i innych struktur psychicznych, powstające na bazie przeżytej traumy). Raczej tworzy wtedy maski, których też się wstydzi, bo nie są do końca zgodne z prawdą, a nikt nie godzi się wewnętrznie na brak autentyczności, gdyż to też słabość (tu będzie „fałszywe self”). Wpływ tego typu nie musi dotyczyć samego rodzica, ale to mogą być też bliscy, czy wiedza o tych bliskich.

Tak jak wspominałam, wiele zależy od stopnia uzależnienia i patologii samego systemu rodzinnego. Faktycznie może to prowadzić do trwałych zaburzeń osobowości, zachowań destrukcyjnych i autodestrukcyjnych, a nawet do schizofrenii i anoreksji. Bierze się to z tego, że osoby pod wpływem alkoholu nie mają kontroli na impulsami seksualnymi. Poza tym alkoholizm czasem ukrywa parafilie. Zatem mogą to być też rodziny kazirodcze, w których nie ma mowy o rolach i podmiotowości, a działają w obrębie funkcji. Narracja typu: „Musisz się opłacać rodzinie, aby w niej być”.

Jak często na terapii taka osoba boi się być nielojalną wobec rodziny, obawiając się, że może ją stracić lub zostać ukaranym? 

Jeśli rodzina jest w miarę zdrowa, dzieci naturalnie przejmują pewne role i funkcje, starają się być bardziej wyrozumiałe, dają oparcie, chronią innych oraz szybko myślą o podjęciu pracy. To często też dzieci, które starają się mieć stosunkowo dobre oceny. W zależności od stopnia deficytów wybierają karierę zawodową lub życie rodzinne pilnując i kontrolując swoich bliskich pod kątem wystąpienia potencjalnie ryzykownych zachowań. Mogą mieć kłopot z łączeniem tych ról i funkcji.

Bywają też przypadki, kiedy dziecko utożsami się z chorym alkoholowo rodzicem, często agresywnym, ponieważ czuje się w czymś słabe lub nie radzi sobie w szkole czy też z rówieśnikami w związku z samą sytuacją w domu. Może chcieć też przekierować uwagę ze względu na lojalność wobec chorego rodzica i wtedy wybiera własną autodestrukcję, aby wzmocnić patologię rodziny. W końcu ktoś musi być też zły (oddelegowania do ról w rodzinie są bardzo częste i znane w przypadku tego syndromu). Takie dziecko radzi sobie w ten sposób z poczuciem winy za swoje słabości. Dlatego słaby rodzic to też wzór czy punkt odniesienia.

Pamiętajmy, że dzieci opierają się na wzorcach zawsze. Jeśli rodzice nie nauczą dzieci radzenia sobie w trudnych sytuacjach, ich jedynymi strategiami w życiu są strategie rodziców, którzy godzą się na patologie, a przez to wzmacniają patologię kolejnych pokoleń. 

Trauma ma przetrwać, oparcie nie jest niczym właściwym, bo sami rodzice go nie mieli. To jest też tzw. zarażanie traumą, nie wiadomo do końca dlaczego powtarzane. Zatem godząc się na tego rodzaju deficyty, utrzymuje się kolejne pokolenia w bezradności i akceptacji wobec patologii oraz traumy. Prowadzi to do tragedii na poziomie jednostki oraz całej rodziny, już na poziomie komunikacji i podejścia do słabości w ogóle, stąd warto mieć bardzo surowe podejście do tego tematu.

Dlatego, Słabości w postaci uzależnienia, nie wolno akceptować a należy rozumieć i wymuszać adekwatną możliwą zmianę całego systemu, którego ona dotyczy. 

Słabość, natomiast, rozumiana jako ograniczenie i czasowe niedomaganie, to co innego niż usprawiedliwienie dla dysfunkcji.

Szukając możliwości przerwania tego cyklu odtwarzania traum, można posiłkować się rozwiązaniem polegającym na uczeniu stawiania granic. Dlatego osoby po takich traumach, utożsamiające się z syndromem DDA szukają się w różnych strukturach i są bardzo wrażliwe na granice (nie zawsze też od razu dobrze na nie reagują i wtedy warto pomyśleć o psychoterapii).

Należy wzmacniać dobre wybory, kiedy pacjentem jest osoba po przewlekłej traumie. To zawsze jest ofiara systemu. Dobry wybór, który jest stały, wzmacnia charakter. To wiedzą prawie wszyscy będący po traumie i po kryzysie. 

Co, jednak jeśli cechy osobowości nie są z tym zgodne, a jeszcze dochodzi do tego temperament i brak zdolności opanowania emocji? Jak bardzo może to kolidować z ambicją i ograniczać dobre wybory nawet w prostych kwestiach jak: w czym tak naprawdę jestem dobry?; Jakie mam mocne strony?; Co mogę w sobie rozwijać,; co będzie dla mnie bezpieczne?

Tu właśnie pojawia się miejsce dla silnych uogólnionych przekonań, które też utrudniają realizacje poprzez dobre wybory i charakter, gdyż jest zbyt duży rozstęp między samowiedzą, wiedzą o świecie a dobrą, charakterną decyzją.

Kiedy charakter jest słaby, mogą pojawiać się przy takich obciążeniach wyrzuty sumienia, poczucie winy, zaburzenia lękowe i depresja oraz nieumiejętność odreagowania w zdrowy sposób. I tak obecnie możemy dostrzec wiele młodych osób już uzależnionych od marihuany i od komputera (papierosy są już trochę passe).

Pamiętajmy: ciężkie zaburzenia osobowości, zachowania antyspołeczne, kryminalne, dewiacyjne świadczą tylko o kilku czynnikach (ważne, bo mogą wynikać z traumy rodzinnej takiej jak zgoda na patologie) i tymi czynnikami są:

– patologia genu (inaczej patologie na poziomie genu),

– patologia rodziny (patologie na poziomie rodziny, czy w obrębie systemu rodzinnego),

– patologia środowiska (patologie na poziomie środowiska, grupy społecznej ,otoczenia, struktur, prawa).

Uzależnienia od marihuany oraz od komputera w tym pornografii wpływają na spłycanie empatii i współczucia. Generują postawy opierające się na formie sadyzmu i potrzebie szukania ofiar. Tu rodzi się pętla pokoleniowa widoczna w trendach społecznych. Trauma i patologie są zawsze blisko!!!

Podkreślam, jak ważne jest walka z uzależnieniami w ogóle, właśnie dlatego, że prowadzą do spłycania afektu, empatii i poczucia odpowiedzialności społecznej. Zwłaszcza tych opartych na narkotykach i hazardzie oraz uzależnieniu od pornografii i gier komputerowych. Uzależnienie wpływa na wzmacnianie grup kryminalnych i dewiacyjnych, nawet antyspołecznych.

Z perspektywy systemowej (dynamiki rodzinnej, czy sprzężeń zwrotnych w systemie rodziny z patologia/deficytem/uzależnieniem), rodziny, w których pojawia się uzależnienie rodzica mogące doprowadzić do kilku bardzo niebezpiecznych zjawisk może dochodzić do następujących mechanizmów i zjawisk:

– parentyfikacji, czyli dziecko zaczyna pełnić funkcję rodzica,

– triangulacji dziecka w sprawy rodziców, czyli dziecko nie może ich opuścić, bo rodzice sobie nie poradzą,

– zbyt dużych wymagania wobec dziecka.

Polega to na zapraszania dzieci do pełnienia pozornych ról, tworzonych na bazie wymuszania, manipulacji rodzica, czy złego rozumienia emocji aby to dziecko było bliżej i było wobec niego lojalne a samo dziecko czuje, że pełni ważną rolę(co i tak jest prawdą).

Komunikacja w takich rodzinach wskazuje na występowanie uwikłania, podwójnych wiązań (intencja, nastawienie, uczucie to inny świat od tego, co się słyszy i realnie dzieje). Pojawia się też narracja o cierpieniu i poświęcaniu. Co wtedy? Narracja, która wtedy się pojawia „Musisz kochać rodzica, bo cię powołał na świat i jesteś mu coś dłużny”. Przykładem takiej sytuacji dawanie do zrozumienia, że rodzic i tak cierpi, bo żyć musi, do tego dał komuś nowe życie. I tu pojawia się uwikłanie, które polega na tym, że dziecko bardzo szybko zaczyna być dłużnikiem swoich rodziców za swoje życie i powinno coś z tym zrobić, ponieważ rodzicom jest bardzo trudno ze wszystkim, czego się podjęli. W skrajnej sytuacji tego typu nie wolno opuścić rodzica w ogóle i ktoś w końcu zachoruje.

Bierzmy pod uwagę, że trangulacje, parentyfikacje i uwikłania mogą być celowe. Dzieci się wydarzają, bo muszą lub powinny. Dla rodziny tzw. normalnej dzieci są naturalnym elementem ich planu w heteroseksualnym związku. To forma odpowiedzialności za monogamiczną aktywność seksualną.

Struktura rodzin patologicznych (posiłkuję się skrajnymi przypadkami rodzin alkoholowych, aby przedstawić to w sposób łatwiejszy do wyobrażenia) opiera się na dominacji i wymaganiu uległości. Tworzy się miejsce dla tzw. ofiary, pojawia się też manipulacja i kierowanie własnym interesem. Jeśli jesteś dzieckiem, nie masz jak się obronić.

Prawdopodobnie taki klimat i te historie się powtarzają, co wynika z traum i patologii na poziomie wielu generacji (istnieje pewna metoda psychoterapii powstała we Francji, psychogenealogia, która pięknie pokazuje, że same wydarzenia lubią się powtarzać w obrębie tej samej rodziny i można to wywnioskować już po samym brzmieniu nazwiska tej rodziny, które zawiera powtarzające się wydarzenie), bo może jest w tym coś, co wiąże się z przekonaniem na poziomie nieświadomym, że bez tego rodzina nie przetrwa a powtarzanie traumy to pewna stałość i utrwalanie tych samych nawyków radzenia sobie z nią w kolejnych pokoleniach.

Może faktycznie jest coś, co jest uśpione w chorobie alkoholowej na poziomie społecznym, co daje szansę przetrwania. Wątpię jednak, aby osoby z syndromem DDA uznały to za wystarczająco dobre usprawiedliwienie dla tego, co przeszły. 

Wracając do samego uwikłania, to tli się tu także wątek kazirodczy, który w jakimś sensie mógł scalać rodziny. Narracja typu: „Nie kocham, a uwodzę”. Ten wątek i tak do pewnego stopnia jest zawsze, bo dzieci przeglądają się jako młodzi nastolatkowie w oczach rodziców i swoich bliskich, to ich pierwsze lustra społeczne. To nie musi być patologiczne. Jednak w rodzinach zaburzonych, naprawdę, poza uwodzeniem może nie być nic więcej. Niekoniecznie wtedy więzi są mniej silne, są mniej bezpieczne i klarowne.

Ogromnie ważne jest szukanie nowych, dobrych punktów odniesienia. To oznacza, że dzieci, kiedy dorosną, powinny być wyposażone w możliwości do samodzielnego dorosłego życia. Dosłownie, aby wyfrunęły z domu. A jak to zrobić inaczej niż odwołując się trochę do mitu o Dedalu i Ikarze? Posiłkując się tą historią nadal pozostajemy trochę w hipotezach, zdrowym rozsądku i fantazji.

Więc próbujmy… 

Dobrze mieć wiedzę o lataniu, zaufanie do rodzica i szacunek do niego, że jego wiedza i technika latania zapewni dziecku bezpieczeństwo i szansę na odkrycie czegoś nowego, co stanowić będzie nową jakość.

Co zatem może szwankować na etapie opuszczenia gniazda, kiedy adolescent posiada zasoby rodziny, w której wyrastał? Może zabrakło wiedzy o adekwatnych zagrożeniach i wymaganiach społecznych, komunikacji, aby przekazać doświadczenie, kierowanie adekwatnych oczekiwań wiedzy o tym, czym jest szacunek i pokora oraz zdrowe granice. Może nie udało się przygotować skrzydeł do lotu albo zabrakło wiedzy teoretycznej o lataniu, wartości, bo dobry lot ma też pewien kierunek czy wymaga instynktu samozachowawczego, by zdołał się wykształcić odpowiednio.

Stąd mój wniosek, że upadek Ikara to porażka Dedala jako ojca.

Często właśnie osoby z syndromem DDA zgłaszają się na psychoterapię, bo brakuje im wiedzy o sobie, wiedzy o życiu, także rzadko wiedzą co to naturalny instynkt samozachowawczy i cierpią z powodu relacji rodzinnych. Trudno im jest im też nieraz mówić o miłości, kiedy doznawały ze strony bliskich różnego rodzaju przemocy.

Młodzi dorośli idąc w świat, opierają się też na instynkcie i intuicji, i jeśli są pozbawione wiedzy, nawet instynkt na końcu ich zawiedzie. Rodziny z patologią wyniszczają też dostęp do zdrowego instynktu samozachowawczego.

Czy dotyczy to tylko osób z tym syndromem? Niekoniecznie. Ta problematyka jest bliska wielu osobom, które przez długie lata były ofiarami traumy i nie mogły nic zrobić, a potem w wieku dorosłym szukają innych rozwiązań.

Serdecznie zapraszam,

mgr Paulina Kubś Gabinet Interwencyjnej Psychoterapii Systemowo-Kulturowej.

Dla przykładu piosenka 🙂

It depends on surface area

Whether you do, whether you don’t

Climb a mountain, run a thousand miles

Grab on and hold, grab on and hold

It’s a myth to behold, it’s a fire in the cold

Grab on and hold, grab on and hold

It’s a snake in the grass, it’s a stop sign to pass

Grab on and hold, grab on and hold

Ooh

Ooh

Ooh

Ooh, yeah

This ain’t no hymn, this ain’t no hymn

This ain’t no hymn, this ain’t no hymn

This ain’t no warning to run from sin

This ain’t no dagger for sticking in

So let me be, so let me be

So let me be, so let me be

I’ll follow someone that I can see

I’ll worship someone that I can be

’Cause it depends on you and you alone

Whether you do, whether you don’t

Don’t believe in more than flesh and bone

Grab on and hold, grab on and hold

Ooh

Yeah, yeah

Ooh

Yeah, yeah

This ain’t no hymn, this ain’t no hymn

This ain’t no hymn, this ain’t no hymn

This ain’t no warning to run from sin

This ain’t no dagger for sticking in

So let me be, so let me be

So let me be, so let me be

I’ll follow someone that I can see

I’ll worship someone that I can be